wtorek, 3 czerwca 2008

Tropiciel kretynizmów

Postanowiłem pobawić się w demaskowanie wszechobecnej głupoty, która - jako że mam dystans do otaczającego mnie gówna - nierzadko bawi mnie okrutnie. Zważywszy, że zadanie jest banalne, przewiduję, iż wpisy będą dość krótkie - acz treściwe. Przejdźmy do meritum.

Dowiedziałem się dziś, że uczniów klas szkół ponadgimnazjalnych ogarnął szał związany z ubieganiem się o zaświadczenie o upośledzeniu umysłowym (które skrzętnie nazwano mianem dyskalkulii), co - jak natychmiast się domyśliłem - musi mieć jakąś logiczną przyczynę. I ma; otóż kwitek taki ma uprawniać ucznia do uchylenia się od obowiązku zdawania matury z matematyki, która od roku 2010 będzie powszechnym egzaminem obligatoryjnym. A raczej: miała być, bo - jak widać - nie będzie.

Nie - fakt, iż obowiązkowy egzamin maturalny z matematyki jednak nie jest obowiązkowy nie jest absurdem kardynalnym dnia dzisiejszego. Zanim udowodnię, że ewentualna pozytywna decyzja w sprawie uznawania wniosków o wyż.wsp. upośledzeniu jest wybitnie debilna, przedstawię pobieżnie to zjawisko - dla formalności.
Otóż jest to zaburzenie zdolności matematycznych, którego przejawami są:
- mylenie znaków +, -, ÷, ×
- nieznajomość tabliczki mnożenia,
- problemy z działaniami arytmetycznymi,
- brak zdolności do osądzania, która liczba jest większa,
- problemy z oszacowaniem podstawowych wartości - np. ceny zakupów,
- niemożność odróżnienia strony lewej i prawej,
- skłonność do transpozycji cyfr w ciągu znaków,
itp. (więcej na: http://en.wikipedia.org/wiki/Dyscalculia)

Skoro już wiemy, czym dyskalkulia jest - i jakie jej skutki (dla maturzystów) są, zastanówmy się, co powodować powinna. Odpowiedź jest trywialna - jak zawsze dla zdrowomyślącego: żadnych odgórnych decyzyj. Tkwię w przeświadczeniu (moim skromnym zdaniem - poprawnym, ponieważ logicznym), że jeżeli stan czyjegoś mózgu nie pozwala mu zdać obowiązkowego egzaminu maturalnego, to... (tak, tak, brawo!) nie powinien go zdać! Pragnę zauważyć, że jest to sprawiedliwa sytuacja: dyskalkulik, który pokona chorobę (nie wiem, czy jest to możliwe - podda się leczeniu, cokolwiek...), zda maturę, a dyskalkulik, który tego nie zrobi - nie zda. Wiecie czemu? - bo jest gorszy (lub też: niewystarczająco dobry)!
Urażonym moją bezwzględnością tłumaczę: naprawdę nie istnieje obowiązek posiadania średniego wykształcenia, zdanie matury - podobnie jak studiowanie na uczelni wyższej - również nie jest obowiązkowe; to ci niespodzianka!

Obecnie maturę zdaje circa 90% abiturientów, co oznacza, że: (1) uczniowie są genialni lub (2) matura jest zbyt łatwa. Oczywistym jest, że matura jest ułożona tak, by zdał ją największy głąb - rozwiązanie to jest chore. Prowadzi ono do dewaluacji egzaminu maturalnego, sztucznie zawyżonego odsetka 'studentów', a przez to - do patologicznej sytuacji, w której, by módz zostać zatrudnionym do mycia kibli, trzeba odznaczać się wyższym wykształceniem.

Konkludując, stwierdzam, iż oczywistym jest, że osoba niepotrafiąca liczyć, nie ma prawa uzyskać średniego wykształcenia, a obniżenie zdawalności matury przez naturalne podniesienie jej poziomu przyczyni się do zdrowej sytuacji: ludzie bez matury będą gorzej opłacani, a popyt na nich będzie zgłaszany wśród rozsądnych przedsiębiorców chcących minimalizować koszty - przykładowo za pomocą zatrudniania ich na niewymagających mózgu stanowiskach.

Taki mi 'krótki wpis' wyszedł.

JFS

Komentarze (11):

Blogger Piotrek pisze...

Dysponujesz statystykami ilu jest w Polsce "dyskalkulików" (wziąłem w cudzysłów, bo nie jestem pewien poprawności formy)? O ile sama dyskalkulia (z przytoczonego opisu) jest jak widać straszną chorobą, to równie straszny może być fakt, że 95% ludzi, którzy zostają zakwalifikowani jako dyskalkulicy, nimi nie jest. Niemożność wykonania podstawowych działań matematycznych to moim zdaniem upośledzenie umysłowe w dodatku bardzo rzadko spotykane. Osobiście jako pracodawca nie przyjąłbym dyskalkulika do żadnej pracy. ORdzice tych biednych dzieci nie zdają sobie pewnie sprawy z tego jak wielką krzywdę im robią załatwiając 'papier'.

Pozdrawiam

10:13 PM  
Blogger JFS pisze...

Dyskalkulia dotyczy 4-6% populacji.

10:19 PM  
Blogger Piotrek pisze...

Naprawdę? Aż taki ogromny odsetek? Zastanawia mnie, ile osób z tego ma faktyczną dyskalkulię. Dotychczas nie spotkałem żadnej osoby która chorowałaby na dyskalkulię.

10:22 PM  
Blogger JFS pisze...

Dyskalkulia została wynaleziona przez eurosocjalistów 5 lat temu, całkowicie lekceważę jej istnienie - do tej pory wszystko było ok, stara matura miała matmę obowiązkową, nikt się nad idiotami nie użalał. Wraz z procesem ogłupiania uczniów praktykowanym sumiennie w szkołach państwowych wmawia się im, że mają miliony praw z których potem chętnie korzystają, nie wiedząc, że podpinają się do masowego marszu ku Równości, Braterstwu i Komunizmowi. Oby tak dalej i - byle szybciej. Czekam, aż to wszystko runie.

10:29 PM  
Blogger MJK pisze...

Brawo! To kolejny wielki krok ku równości wykstałcenia - ku powszchnemu wykształceniu wyższemu. Europa nie może dzielić się na mądrych i głupich i dlatego już niedługo będziemy życ w kraju równych dysludzi.

10:49 PM  
Anonymous Anonimowy pisze...

Postanowilem pobawic sie w demaskowanie demaskatorow powszechnej glupoty, ot tak. No i warto spojrzec jak demaskator radzi sobie z banalnym zadaniem.

"Tkwię w przeświadczeniu (moim skromnym zdaniem - poprawnym, ponieważ logicznym), że jeżeli stan czyjegoś mózgu nie pozwala mu zdać obowiązkowego egzaminu maturalnego, to... (tak, tak, brawo!) nie powinien go zdać!"
pochwalam. Eugenika w czystej postaci - elementy uposledzone nalezy usuwac z spoleczenstwa, poprzez odciecie ich od wyzszej edukacji czy innymi sposobami. Proponuje dolaczyc do grupy dysgrafikow, dysortografow, osoby z wadami wzroku, i tak dalej.

"Pragnę zauważyć, że jest to sprawiedliwa sytuacja: dyskalkulik, który pokona chorobę (nie wiem, czy jest to możliwe - podda się leczeniu, cokolwiek...)"
polecam przeczytac zrodlo ktore wczesniej podales. Przezwyciezenie patologicznych zmian mozgowych? Co dalej? Kombinacja alpejska dla slepcow, lucznictwo dla jednorekich i bieg przez plotki dla jednonogich?

"Urażonym moją bezwzględnością tłumaczę: naprawdę nie istnieje obowiązek posiadania średniego wykształcenia, zdanie matury - podobnie jak studiowanie na uczelni wyższej - również nie jest obowiązkowe; to ci niespodzianka!"
polecam zaznajomienie sie z realiami. Nie odmawiam ci racji, bo ja masz. Tylko ze po prostu sie mylisz. Ot, paradoks.

"Obecnie maturę zdaje circa 90% abiturientów, co oznacza, że: (1) uczniowie są genialni lub (2) matura jest zbyt łatwa."
(3) jest to seria egzaminow z progiem zaliczenia 30%. Zdanie matury nic nie daje, trzeba ja zdac na odpowiednia ilosc punktow.

"Konkludując, stwierdzam, iż oczywistym jest, że osoba niepotrafiąca liczyć, nie ma prawa uzyskać średniego wykształcenia"
dlaczego dopiero sredniego? Czy osoba ktora nie porafi liczyc uzyskala podstawowe wyksztalcenie?

"obniżenie zdawalności matury przez naturalne podniesienie jej poziomu przyczyni się do zdrowej sytuacji: ludzie bez matury będą gorzej opłacani, a popyt na nich będzie zgłaszany wśród rozsądnych przedsiębiorców chcących minimalizować koszty"
teza z kosmosu. Czy posiadanie matury, tytulu magistra, doktoratu rowna sie zwiekszeniu placy? Pracodawca poszukuje osob na stanowisko y, i kazda spelniajaca wymagania [zakladajac ze wyksztalcenie nie jest wymagane] bedzie otrzymywac takie samo wynagrodzenie niezaleznie od ukonczonych szkol i uczelni. I jak bardzo chcesz obnizyc zdawalnosc? egzamin zaliczony od 60%, powazne uczelnie przyjmujace od 80%+? Rewelacyjne, dla wiktorianskiej anglii. Teraz cos takiego spowodowalo by kryzys na rynku uslug. Uslugi, tak jakby, docelowo beda zajmowac lwia czesc rynku pracy. Nie krytykuje pomyslu - jest swietny, byl juz nawet w uzyciu i sie sprawdzal te 100 lat temu.

7:59 PM  
Blogger JFS pisze...

"Tkwię w przeświadczeniu (moim skromnym zdaniem - poprawnym, ponieważ logicznym), że jeżeli stan czyjegoś mózgu nie pozwala mu zdać obowiązkowego egzaminu maturalnego, to... (tak, tak, brawo!) nie powinien go zdać!"
pochwalam. Eugenika w czystej postaci - elementy uposledzone nalezy usuwac z spoleczenstwa, poprzez odciecie ich od wyzszej edukacji czy innymi sposobami. Proponuje dolaczyc do grupy dysgrafikow, dysortografow, osoby z wadami wzroku, i tak dalej.

Matura z matematyki jest (będzie) egzaminem obowiązkowym, co oznacza, że ktoś na górze uznał, że opanowanie tego przedmiotu jest niezbędne - niezależnie od dalszych planów - do uzyskania średniego wykształcenia. A skoro tak - to logicznym następstwem jest, by osoby, które nie radzą sobie z matematyką (w szczególności: "cierpiący na dyskalkulię") nie mogły podjąć studiów wyższych, które są kolejnym szczeblem w "karierze naukowej" - bezpośrednio po rzeczonej szkole średniej.
-----------------------------------
Faktycznie sytuacja ta jest odrobinę chora, ponieważ - jak wiemy - nadrzędną wartością jest wolność. Nie widzę prawa, które pozwalałoby mi w normalnym państwie zakazywać komuś studiowania. I przez to właśnie uważam, że każda uczelnia powinna posiadać odrębny system, odrębne egzaminy itd. Matura jest w ogóle nie potrzebna - jest w stanie wyobrazić sobie sytuację, że ktoś chce otworzyć szkołę wyższą - i przyjmować do niej np. każdego pełnoletniego - nawet bez matury. Powinien mieć taką możliwość.


"Obecnie maturę zdaje circa 90% abiturientów, co oznacza, że: (1) uczniowie są genialni lub (2) matura jest zbyt łatwa."
(3) jest to seria egzaminow z progiem zaliczenia 30%. Zdanie matury nic nie daje, trzeba ja zdac na odpowiednia ilosc punktow.

Zdana matura powinna oznaczać przynajmniej średni poziom intelektualny, obecnie - jak napisałeś - nie świadczy o niczym.

"obniżenie zdawalności matury przez naturalne podniesienie jej poziomu przyczyni się do zdrowej sytuacji: ludzie bez matury będą gorzej opłacani, a popyt na nich będzie zgłaszany wśród rozsądnych przedsiębiorców chcących minimalizować koszty"
teza z kosmosu. Czy posiadanie matury, tytulu magistra, doktoratu rowna sie zwiekszeniu placy? Pracodawca poszukuje osob na stanowisko y, i kazda spelniajaca wymagania [zakladajac ze wyksztalcenie nie jest wymagane] bedzie otrzymywac takie samo wynagrodzenie niezaleznie od ukonczonych szkol i uczelni. I jak bardzo chcesz obnizyc zdawalnosc? egzamin zaliczony od 60%, powazne uczelnie przyjmujace od 80%+? Rewelacyjne, dla wiktorianskiej anglii. Teraz cos takiego spowodowalo by kryzys na rynku uslug. Uslugi, tak jakby, docelowo beda zajmowac lwia czesc rynku pracy. Nie krytykuje pomyslu - jest swietny, byl juz nawet w uzyciu i sie sprawdzal te 100 lat temu.

Tu faktycznie należy się wyjaśnienie.
Pisząc, że pracownicy bez matury będą mniej zarabiać, miałem na myśli fakt, iż zapotrzebowanie na nich ukształtowałoby się prawdopodobnie na płaszczyźnie stanowisk wymagających gorszych kwalifikacji i - przez to - mniej płatnych. Mniejszy wysiłek spowodowany mniejszymi wymaganiami - mniejsza nagroda.
Dla wiktoriańskiej Anglii, no właśnie... Ech...

4:48 PM  
Anonymous Anonimowy pisze...

"jest w stanie wyobrazić sobie sytuację, że ktoś chce otworzyć szkołę wyższą - i przyjmować do niej np. każdego pełnoletniego - nawet bez matury. Powinien mieć taką możliwość."
co spowodowalo by pogorszenie poziomu edukacji. Nie widzisz sprzecznosci? Chcesz trudnej, znaczacej matury ktora prowadzila by do uczelni dla debili. Publiczne szkoly wyzsze w polsce w wiekszosci prezentuja raczej wysoki poziom, a gros uczelni prywatnych to po prostu wyzsze szkoly placenia czesnego.

"Zdana matura powinna oznaczać przynajmniej średni poziom intelektualny, obecnie - jak napisałeś - nie świadczy o niczym."
poziom intelektualny? Od kiedy to wyksztalcenie rowna sie poziom intelektualny? Zdana matura powinna odzwierciedlac umiejetnosci zdajacego w danych dziedzinach, i to +/- dobrze jej wychodzi

"Pisząc, że pracownicy bez matury będą mniej zarabiać, miałem na myśli fakt, iż zapotrzebowanie na nich ukształtowałoby się prawdopodobnie na płaszczyźnie stanowisk wymagających gorszych kwalifikacji i - przez to - mniej płatnych."
czyli chcesz naprawiac problem ktorego nie ma. Zapotrzebowanie na pracownikow o danych kwalifikacjach jest zalezne od rozwoju rynku, nie od poziomu matury.

"Mniejszy wysiłek spowodowany mniejszymi wymaganiami - mniejsza nagroda"
a tu dygresja. Skad ci sie wzial 'mniejszy wysilek' to ja nie wiem.

6:22 PM  
Blogger JFS pisze...

"jest w stanie wyobrazić sobie sytuację, że ktoś chce otworzyć szkołę wyższą - i przyjmować do niej np. każdego pełnoletniego - nawet bez matury. Powinien mieć taką możliwość."
co spowodowalo by pogorszenie poziomu edukacji. Nie widzisz sprzecznosci? Chcesz trudnej, znaczacej matury ktora prowadzila by do uczelni dla debili. Publiczne szkoly wyzsze w polsce w wiekszosci prezentuja raczej wysoki poziom, a gros uczelni prywatnych to po prostu wyzsze szkoly placenia czesnego.

Ja chcę by nie było ingerencji państwa. Cenię wolność i naturalny stan rzeczy - taki, który ustanawia się poprzez miliardy suwerennych decyzyj poszczególnych jednostek. Matura jest na żałosnym poziomie - przez co jej zdanie niczego nie gwarantuje. Szkoły prywatne w większości stanowią nic-nie-warte gówno - przez co ich dyplom dla poważnych pracobiorców ("pracodawców" w socjalistycznej nomenklaturze) znaczy mniej-więcej zero.
Generalnie byłyby dwie ścieżki wydarzeń: pierwsza zakłada dość wysoki poziom racjonalizmu wśród ogółu (utopijnie) - szkoły kształcące w żenujący sposób po prostu by zbankrutowały, ponieważ popyt byłby niewystarczający; natomiast druga zakłada znikomy poziom racjonalizmu wśród społeczeństwa (realistycznie) - szkoły kształciłyby w żenujący sposób tych mniej racjonalnych, a następnie zostawiałyby takich absolwentów z dyplomem pozwalającym czyścić kible [co obserwuje się dziś - na mniejszą skalę].


poziom intelektualny? Od kiedy to wyksztalcenie rowna sie poziom intelektualny? Zdana matura powinna odzwierciedlac umiejetnosci zdajacego w danych dziedzinach, i to +/- dobrze jej wychodzi
Nie wiem, być może masz rację... No, kwestia założeń.

czyli chcesz naprawiac problem ktorego nie ma. Zapotrzebowanie na pracownikow o danych kwalifikacjach jest zalezne od rozwoju rynku, nie od poziomu matury.
Miałem na myśli zrezygnowanie ze sztucznego windowania wymaganych kwalifikacji. Nic by się nie stało, gdyby śmieciarz musiał potrzebował jedynie matury. Obecnie mamy kilka absurdów na tej płaszczyźnie.
"Mniejszy wysiłek spowodowany mniejszymi wymaganiami - mniejsza nagroda"
a tu dygresja. Skad ci sie wzial 'mniejszy wysilek' to ja nie wiem.

A. Miałem na myśli wysiłek włożony w uzyskanie kwalifikacji. Założyłem też - chyba błędnie - że: niższe kwalifikacje - mniejszy wysiłek. [ale to raczej tylko teoria]

8:31 PM  
Anonymous Anonimowy pisze...

"Ja chcę by nie było ingerencji państwa."
a chcesz policje i straz pozarna? Ja chce.

"Matura jest na żałosnym poziomie - przez co jej zdanie niczego nie gwarantuje."
a ty chcesz to naprawic przez ingerowanie w nia. I gdzie tu miliardy suwerennych decyzji?

"pracobiorców ("pracodawców" w socjalistycznej nomenklaturze)"
coz, widac nawet wielki biznes lubi socjalistyczna nomenklature, nie kojarze, gdzie sie obrocisz tam employer-employee i pracodawca-pracownik. Widac socjalistyczna nomenklatura im sluzy.

"szkoły kształciłyby w żenujący sposób tych mniej racjonalnych, a następnie zostawiałyby takich absolwentów z dyplomem pozwalającym czyścić kible"
czyli nic by sie nie zmienilo. Po co wprowadzac zmiany ktore nic nie zmieniaja?

"Nie wiem, być może masz rację... No, kwestia założeń."
przedstaw zalozenia dla ktorych poziom intelektualny=wyksztalcenie

"Miałem na myśli zrezygnowanie ze sztucznego windowania wymaganych kwalifikacji. Nic by się nie stało, gdyby śmieciarz musiał potrzebował jedynie matury. Obecnie mamy kilka absurdów na tej płaszczyźnie."
mamy? Kiedy ostatnio byles w urzedzie pracy i przegladales oferty? Z checia poczekam az znajdziesz odpowiednie przyklady pokazujace te pare absurdow na plaszczyznie wymagan pracodawcy.

"Założyłem też - chyba błędnie - że: niższe kwalifikacje - mniejszy wysiłek."
no, chyba blednie. Polecam popracowac na budowie, po czym popracowac umyslowo robiac cokolwiek - upewnisz sie.

12:29 AM  
Anonymous Anonimowy pisze...

"by módz zostać zatrudnionym do mycia kibli, trzeba odznaczać się wyższym wykształceniem." a pan wybitnie inteligentny, zasługujący na wykształcenie wyższe robi błędy ortograficzne na poziomie 3 klasy podstawówki -.-'

8:39 PM  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna